Lista osób podsłuchiwanych za pomocą Pegasusa może być zaskakująca dla opinii publicznej
W piątek Sejm wybierze członków komisji śledczej ds. Pegasusa. Jej członkami mają być: Marcin Bosacki, Joanna Kluzik-Rostkowska i Witold Zembaczyński z klubu Koalicji Obywatelskiej, Mariusz Gosek, Marcin Przydacz, Jacek Ozdoba i Sebastian Łukaszewicz z PiS, Magdalena Sroka z PSL-Trzeciej Drogi, Paweł Śliz z Polski 2050-Trzeciej Drogi, Tomasz Trela z Lewicy i Przemysław Wipler z Konfederacji.
Siemoniak przyznał w wywiadzie, że osób podsłuchiwanych za pomocą Pegasusa za rządów PiS było znacząco więcej niż dotychczas ujawnione przypadki. "Komisja śledcza będzie ważnym partnerem, co zrobić w sensie prawnym, w jaki sposób tę sprawę wyjaśnić, rozliczyć i przekazać opinii publicznej wiarygodne informacje. Prokuratura też będzie ważnym partnerem" - powiedział.
Uchylił się natomiast od odpowiedzi, czy na liście inwigilowanych są np. dziennikarze. "Każdy, kto popatrzy na te nazwiska, które do tej pory pojawiały się w obiegu publicznym, widzi, że na tej liście byli ludzie niewygodni dla władzy" - podkreślił.
"Może, kto zna sposoby działania PiS-u nie będzie zaskoczony, natomiast potwierdzam, że ta lista będzie w pewnych elementach zaskakująca dla opinii publicznej. Na pewno nie będę sypał nazwiskami, nie będzie przecieków. Podejdziemy do tego w sposób poważny, zorganizowany, by raz na zawsze zbudować taki system, że takie rzeczy będą niemożliwe" - stwierdził.
Pytany, czy w tej chwili Pegasus lub podobne oprogramowanie jest używane, zapewnił, że nie ma żadnej nielegalnej inwigilacji. "Nie ma systemu, w którym służby nadużywają zaufania sądów, włamują się na telefony i pobierają dane z dużo wcześniejszego okresu niż dane postępowanie. Nie stosowany jest system Pegasus w tym momencie. Wszystkie działania są zgodne z prawem. Nie chcę wchodzić w niuanse. Służby specjalne i niespecjalne wykorzystują takie narzędzia dla bezpieczeństwa obywateli, bo są przestępcy, ludzie podejrzewani o terroryzm, natomiast nie może być zgody w państwie na to, by niewygodny prokurator, dziennikarz, polityk był obiektem tego rodzaju działania" - zaznaczył minister koordynator służb specjalnych.
Według działającego przy uniwersytecie w Toronto think tanku Citizen Lab, jedną z osób inwigilowanych z wykorzystaniem opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group systemu Pegasus, pozwalającego m.in. na pozyskiwanie danych ze smartfonu inwigilowanego, miał być Krzysztof Brejza (KO).
Ponadto, jak podawał Citizen Lab, inwigilowani byli m.in. prawnik, obecnie poseł KO Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek, a także lider AgroUnii, obecnie poseł KO Michał Kołodziejczak. Do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. W obliczu tych doniesień w styczniu 2022 r. w Senacie poprzedniej kadencji powstała komisja śledcza badająca sprawę wykorzystania Pegasusa przez polskie służby. Senacka komisja nie ma jednak w świetle obowiązujących przepisów – w odróżnieniu od sejmowej – uprawnień śledczych.
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.
Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Będzie również badała, czy działania operacyjno-rozpoznawcze prowadzone z wykorzystaniem Pegasusa wobec polskich obywateli były legalne, prawidłowe i celowe.(PAP)
kmz/ mark/